piątek, 19 marca 2010

Pewien weekend stadny, gdy wydawało się że wiosna przyszła




Miło było. Gnieść ciasto, pogaduchać, zachwycać się Leonem. Teraz jakby wszyscy o nas zapomnieli, Alik chory, więc w domu siedzę i kwitnę, a Młodego rozpiera energia. W dolinie jakiejś się znalazłam, sobą nie jestem chwilowo. Zwierzęciem stadnym jestem jak najbardziej, w ciszy i samotności męczę się strasznie. Rozpędziłam się, wróciłam do siebie, dużo się działo, jeszcze więcej miało się stać, a tu taki zonk. Staram się znależć jakieś pozytywy w tej sytuacji, no ale...
Zdjęcia zrobione przez Anię aniaurban.com

Brak komentarzy: